Deską ratunkową miała być pożyczka z Chin, ale ta może nie dojść do Prezes NBP jest mocno zestresowany, bo pisowska władza może zostać bez pieniędzy. Dlaczego Adam Glapiński się stresuje | Prezes NBP jest mocno zestresowany, bo pisowska władza może zostać bez pieniędzy. Odpowiedzi szukamy u psychologa. Asia – Dla pacjentki po ciężkim wypadku, który sprawił, że nie przypomina “siebie”, w pierwszej kolejności może być ważne jak najszybsze odzyskanie dawnego wyglądu i sprawności fizycznej. Podejrzewam jednak, że równie ważne jest uporanie się z traumą wypadku. Przepracowanie wydarzenia i Pamiętaj, że w zdecydowanej większości przypadków kradzież pieniędzy z konta nie byłaby możliwa, gdyby ofiara nie „współpracowała” z oszustem. Przede wszystkim bądź ostrożny w kwestii podawania komukolwiek danych osobowych oraz umożliwiających dostęp do bankowości. dokapitalizowanie. dokarmić. dokazać. dokazywać. doker. dokleić. doklejać. Więcej tłumaczeń zawiera słownik polsko-rosyjski. Tłumaczenie słowa 'dojść do wniosku' i wiele innych tłumaczeń na angielski - darmowy słownik polsko-angielski. Skorzystaj z kompleksowych rozwiązań dla Twojego biznesu. Włącz płatności internetowe w swoim sklepie. Szybkie przelewy, BLIK, płatności Google, Apple Pay, P24NOW i wiele innych. Skorzystaj z naszej oferty. Plan a mrzonki - jak dojść do celu . Strategia powinna służyć mierzeniu w odległe cele, a nie chwytaniu tego, co jest w naszym zasięgu. Od tego są bieżące operacje. A jednak tak trudno oderwać się nam od teraźniejszości. Widzimy przyszłość z perspektywy tego, co robimy teraz. Patrzymy, jak daleko zajdziemy i nazywamy to planem. Jak mogło do tego dojść? Karta kredytowa - wygodny dostęp do dodatkowych pieniędzy. Komentarze (83) DLACZEGO MUSIAŁO DO TEGO DOJŚĆ. Bez znaku zapytania. 250 views, 2 likes, 1 loves, 0 comments, 1 shares, Facebook Watch Videos from Akademia Biznesu: Co bym zrobił, gdybym obudził się BEZ PIENIĘDZY Jak dojść Zobacz 9 odpowiedzi na pytanie: Jak dojść do orgazmu. Uwaga! Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych. Jeśli nie masz ukończonych 18 lat, nie powinieneś jej oglądać. Na szczęście o tzw. zespole pocovidowym wiadomo coraz więcej, dzięki czemu można poddać się odpowiedniej rehabilitacji pomagającej zniwelować skutki przebytego zakażenia. Najczęściej powtarzające się powikłania po przebyciu COVID-19 dotyczą układu oddechowego i są nimi : duszność, zmniejszona wydolność oddechowa PITkE. Sądzicie, że taka sytuacja jest tylko hipotetyczna i trzeba być skończonym ignorantem, aby do niej dopuścić? Nie bądźcie tacy pewni siebie. Obecnie, gdy banki zrezygnowały już z wymogu podawania pełnych danych odbiorcy podczas zlecania przelewu, naprawdę bardzo łatwo o błąd. Jesteśmy zabiegani, numery kont na rachunkach są drukowane małą czcionką, o pomyłkę – choćby w jednej cyfrze – nietrudno. Co wtedy? Jak odzyskać pieniądze przelane na zły numer konta? Czy to jest w ogóle możliwe? Wyjaśniam to w moim poradniku. Jak nie przelać pieniędzy na zły numer konta?Przede wszystkim staraj się nie dopuścić do takiej sytuacji. Kieruj się kilkom prostymi zasadami:jeśli regularnie wysyłasz pieniądze na konkretny numer konta (np. rachunki, konto oszczędnościowe), ustaw sobie odbiorcę zdefiniowanego – będzie mniej problemów;staraj się nie korzystać z opcji „kopiuj-wklej” i wpisuj numer konta odbiorcy ręcznie – możesz skorzystać z pomocy osoby dyktującej;zawsze 2-3 razy sprawdź, jaki numer wpisałeś;zawsze podawaj pełne dane odbiorcy;przed zatwierdzeniem przelewu sprawdź, czy ustalony przez system transakcyjny bank odbiorcy jest taki sam, jak podany na napisać, ale w codziennym zabieganiu trudniej się do tych zasad stosować. Mimo wszystko zachęcam do ostrożności, szczególnie w sytuacji, gdy w grę wchodzi pokaźna suma przelejesz pieniądze na złe konto – co robić?Gdy już zdarzy się taka pomyłka, to trzeba szybko ustalić, komu tak naprawdę przelaliśmy pieniądze. Jeśli masz szczęście, to odbiorca okaże się na tyle uczciwy, że sam zwróci Ci nienależne mu środki. Lepiej jednak na to nie liczyć i od razu skontaktować się z ze znowelizowaną ustawą o usługach płatniczych (nowelizacja z lipca 2018 roku), bank ma obowiązek pomóc klientowi, który przelał pieniądze na zły rachunek. Procedura wygląda w ten sposób, że bank w ciągu maksymalnie 3 dni występuje do odbiorcy przelewu lub jego banku z wnioskiem o zwrot nienależnych środków. Teraz odbiorca ma 30 dni, aby się do tego zastosować – pieniądze trafią na specjalny rachunek techniczny, a stamtąd z powrotem na konto prawowitego jednak, że odbiorca zignoruje wezwanie. Co wtedy? Tutaj również zaszła bardzo istotna zmiana. Otóż w takiej sytuacji bank może udostępnić dane odbiorcy swojemu klientowi, bo te przestają być chronione tajemnicą bankową. Klient ma dzięki temu możliwość wystąpienia na drogę sądową przeciwko osobie, która przywłaszczyła sobie jego Najbezpieczniej jest płacić w sieci za pomocą karty kredytowej. W razie pomyłki można bowiem skorzystać z procedury chargeback, o której pisałem już na moim zaangażowaniem w sprawę sądu warto jednak zgłosić się na policję i przekazać funkcjonariuszom dane odbiorcy przelewu, który nie chce zwrócić nienależnych mu pieniędzy. W zdecydowanej większości przypadków interwencja policji pomoże – mało kto chce mieć przecież problemy z nowelizacji przepisów odzyskanie pieniędzy przelanych na zły numer konta jest znacznie łatwiejsze. Mimo to zachęcam do bardzo ostrożnego wpisywania danych do przelewu w systemie bankowości elektronicznej. Poświęcenie kilku minut więcej na wykonanie przelewu może uratować Was przed poważnymi się Wam przelać pieniądze na zły numer konta? Co zrobiliście? Podzielcie się swoimi doświadczeniami!Znajdź najlepsze oprocentowanie: Witam, jak odzyskać pożyczone pieniądze? znajomy nie chce oddać długu pieniężnego, pożyczyłem znajomemu 1 raz 700 zł, potem 200 zł, znajomy oddał mi 150 zł i zapewniał mnie, że odda w ciągu 5 miesięcy całość od pożyczki. Minął ponad rok i cały czas znajomy kłamie lub mówi, że podeśle pieniądze i nadal nic nie przysyła, mam dowód w postaci przelewu bankowego na jego konto, oraz SMS-a ostatniego, że pieniądze już wysłał. Czy mogę wysłać pismo o zwrot pieniędzy i iść z tą sprawą do sądu? i jakie powinno to być pismo o zwrot pożyczki? Jak odzyskać pożyczone pieniądze?Jak odzyskać pożyczone pieniądze? (do 500 zł)Jak odzyskać pożyczone pieniądze? (powyżej 1000 zł)Co jeszcze można zrobić?Cesja wierzytelności – wzórA co jeżeli termin zwrotu pożyczki nie jest oznaczony?Prywatna pożyczka – przedawnieniePodsumowanieUmowa pożyczki w rodzinie Niestety Twój problem z odzyskaniem pieniędzy nie jest odosobnionym problemem. Często dostaję maile i zapytania, w których pytacie np.: jak odzyskać pożyczone pieniądze od koleżanki? albo jak odzyskać pieniądze od byłego chłopaka? pytacie też jak odzyskać pieniądze, które pożyczyłem osobie prywatnej, często też pada pytanie, które sam zadałeś: jak odzyskać pożyczkę od znajomego… a więc co robić, gdy znajomy nie oddaje pieniędzy? Największym problemem jest pożyczanie komuś pieniędzy bez sporządzania umowy pożyczki… Mając umowę pożyczki i czarno na białym wyszczególnione: kwotę pożyczki, ilość rat, termin spłaty określenie pożyczkobiorcy i pożyczkodawcy … jesteśmy w stanie bardzo szybko doprowadzić sprawę do szczęśliwego finału. Ale co jeśli miejsce miała pożyczka bez umowy pożyczkowej? Pierwszym krokiem powinno być złożenie pozwu przeciwko dłużnikowi, któremu pożyczyłeś pieniądze, pozew składa się do sądu cywilnego, oprócz żądania spłaty samego długu, możesz zażądać odsetek za niewywiązanie się z umówionego wcześniej terminu spłaty! Niestety skierowanie sprawy do sądu cywilnego będzie wiązać się z wniesieniem opłaty, która wynosi 5% przedmiotu sporu, a więc 5% od pożyczonej kwoty. Przykład: Jeśli pożyczyłeś zł, to opłata sądowa jaką poniesiesz wynosić będzie 50 zł (ale nie mniej niż 30 zł). Jako że będziesz powodem w sprawie o odzyskanie pożyczonych pieniędzy, to na Tobie będzie spoczywał obowiązek udowodnienia sądowi, że do udzielenia pożyczki znajomemu faktycznie doszło! Co może być dowodem? Jak odzyskać pożyczone pieniądze? (do 500 zł) Jeśli kwota pożyczki nie przekracza 500 zł, to nawet nie mając spisanej umowy pożyczki ze znajomym, możesz fakt pożyczenia pieniędzy udowodnić przed sądem, przedstawiając: potwierdzenie z banku o wykonaniu przelewu na rzecz znajomego, lub zeznania świadków, którzy potwierdzą udzielenie znajomemu pożyczki. Oczywiście wszelkie inne poboczne dowody na to, że udzieliłeś pożyczki, będą tutaj pomocne, mogą to być dowody w postaci: notatek, SMS-ów, zapiski, itd. Jak odzyskać pożyczone pieniądze? (powyżej 1000 zł) Odzyskanie pożyczonej kwoty, która przekracza 1000 zł, przebiega na nieco innych zasadach. Od razu nadmienię, iż pożyczka przekraczająca 1000 zł powinna być już stwierdzona umową pożyczki… Art. 720. Umowa pożyczki Kodeks cywilny § 1. Przez umowę pożyczki dający pożyczkę zobowiązuje się przenieść na własność biorącego określoną ilość pieniędzy albo rzeczy oznaczonych tylko co do gatunku, a biorący zobowiązuje się zwrócić tę samą ilość pieniędzy albo tę samą ilość rzeczy tego samego gatunku i tej samej jakości. § 2. Umowa pożyczki, której wartość przekracza tysiąc złotych, wymaga zachowania formy dokumentowej. Na szczęście niedotrzymanie tego warunku nie skutkuje unieważnieniem pożyczonej kwoty. Złą wiadomością jest jednak fakt, że dla Ciebie (a Ty jesteś wierzycielem) wstąpienie na drogę sądową może przynieść jakieś konsekwencje nieprzestrzegania pisemnej formy pożyczki. To, co trzeba jeszcze dodać to fakt, że przy kwocie pożyczki przekraczającej 1000 zł nie można powołać się na zeznania świadków. Chyba, że dłużnik wyrazi zgodę na uwzględnienie zeznań świadków (co jest niewątpliwie rzadkim zachowaniem). Na szczęście w większości przypadków, sądy dopuszczają zeznania świadków jako dowód w sprawie, nawet kiedy sprzeciwia się temu sam dłużnik. Co jeszcze można zrobić? Każdy wierzyciel, który ma w ręku umowę pożyczki może sprzedać swój dług do firmy windykacyjnej (cesja wierzytelności), która zajmie się wyegzekwowaniem tego długu na swój sposób. Cesja wierzytelności – wzór Cesja wierzytelności – wzór Niestety nie można wtedy spodziewać się, że firma windykacyjna odkupi dług za pełną kwotę widniejącą na umowie pożyczki… będzie to mniejsza kwota, np. połowa pożyczonej kwoty. Firmy windykacyjne nie płacą zbyt wiele przy kupnie długu, ponieważ same nie mają żadnej gwarancji, że uda im się ściągnąć dług z dłużnika, a poza tym muszą trochę nagimnastykować się, aby dług wyegzekwować. A co jeżeli termin zwrotu pożyczki nie jest oznaczony? Jeżeli termin zwrotu pożyczki nie jest określony, to wtedy zastosowanie ma tutaj: art. 723. Termin zwrotu pożyczki ( – Ustawa z dnia 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny) Jeżeli termin zwrotu pożyczki nie jest oznaczony, dłużnik obowiązany jest zwrócić pożyczkę w ciągu sześciu tygodni po wypowiedzeniu przez dającego pożyczkę. Prywatna pożyczka – przedawnienie Przedawnienie pożyczki od osoby fizycznej ma miejsce dopiero po 6 latach. W tym momencie warto przywołać tu: Art. 118. Terminy przedawnienia roszczeń ( – Ustawa z dnia 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny) Jeżeli przepis szczególny nie stanowi inaczej, termin przedawnienia wynosi sześć lat, a dla roszczeń o świadczenia okresowe oraz roszczeń związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej – trzy lata. Jednakże koniec terminu przedawnienia przypada na ostatni dzień roku kalendarzowego, chyba że termin przedawnienia jest krótszy niż dwa lata. Podsumowanie Jak odzyskać pożyczone pieniądze? myślę, że podsunęłam Ci kilka ciekawych kroków, które możesz wykonać. Pamiętaj też, że bardzo często pieniądze i przyjaźń rzadko dobrze wypadają razem w parze. Jest nawet takie przysłowie: Chcesz stracić przyjaciela? pożycz mu pieniądze! Dlatego namawiam wszystkich, aby pożyczając pieniądze znajomemu, koleżance, koledze, dziewczynie czy chłopakowi – spisywać umowę pożyczki. Wystarczy naprawdę kilka zdań, określających kto pożycza, a kto oddaje, kwota pożyczki, ilość rat i termin spłaty. Ludzie są różni, a pieniądze bardzo często krzyżują losy przyjaźni, bądźcie spokojni o swoje finanse, podpierając się zawsze umową pożyczki. Wzór umowy pożyczki zamieszczam poniżej: Wzór umowy pożyczki Umowa pożyczki w rodzinie Umowa pożyczki w rodzinie – wzór Wybrane specjalnie dla Ciebie artykuły: Jak odzyskać/wyegzekwować pieniądze od dłużnika? [5 sposobów] Jak odzyskać pieniądze zabrane przez komornika? + wzór ODSETKI od pożyczki/kredytu – ile mogą wynosić? i co mówi prawo? [PORADNIK] Prywatna pożyczka – o tym, jak odkryłam oszustwo i na co uważać! Prywatne pożyczki pod weksel – jak myślisz? czy WARTO skorzystać? Oceń mój artykuł: (1 votes, average: 5,00 out of 5)Loading... Własny biznes, inwestycje, kariera menedżera i podbój internetu – każdy z tych pomysłów na życie może przynieść duże pieniądze. Ale ścieżka do fortuny powinna odpowiadać naszemu charakterowi i umiejętnościom. Bill Gates i Steve Jobs zbudowali technologiczne imperia od zera, Warren Buffet do pieniędzy doszedł dzięki inwestycyjnemu zmysłowi, a Jack Welch zarobił krocie jako menedżer, wynosząc na szczyt General Electric. Wzorców do naśladowania nie brakuje, niezależnie od tego, jak chcielibyśmy kształtować swoją karierę. Każda z dróg niesie ze sobą szanse i ryzyka, ograniczenia i przywileje. Nim ruszymy w drogę do fortuny, warto poznać jak najwięcej z nich. Filozofia pieniądza Na topowych miejscach rankingów najbogatszych przeważają ludzie, którzy do pieniędzy doszli, budując własne firmy. Mówisz: bogactwo, myślisz: własny biznes? Być może w krajach o ewangelickich tradycjach i o dłuższej historii rynkowej, ale nie nad Wisłą. Polacy, owszem, do zakładania własnych firm się palą – z sondaży wynika, że uruchomienie swojego interesu przynajmniej raz w życiu poważnie rozważało 70 proc. z nas. Ale wśród motywów rzadko wymieniamy marzenia o bogactwie. Przeważnie zależy nam na elastycznych godzinach pracy, dodatkowym źródle zarobku albo możliwości „bycia swoim własnym szefem”. To błąd. Zwłaszcza że piątego roku życia doczeka tylko jedna na trzy firmy. Bez odpowiedniej motywacji biznesu prowadzić się nie da. Doświadczeni przedsiębiorcy powtarzają niczym mantrę tę myśl: tylko stawiając sobie cele dalekosiężne, jesteśmy w stanie osiągnąć wielkie rzeczy. Zasada jest prosta: jeśli snujemy wielkie plany, to dążąc do ich realizacji, będziemy siłą rzeczy zdobywać pomniejsze cele. Abraham Lincoln powiedział, że fakt osiągania wielkich sukcesów przez jednych jest najlepszym dowodem na to, że wszyscy inni też mogą je osiągać. To przekonanie odbija się echem w wypowiedziach współczesnych ludzi wielkiego biznesu – również polskiego. „W biznesie nie ma punktu, do którego mógłbym dojść i powiedzieć sobie dosyć” – stwierdził w jednym z wywiadów Michał Sołowow, właściciel spółek Cersanit i Rovese. Człowiek, którego majątek sięga blisko 7 mld zł i który już dawno mógłby przejść na emeryturę, oddając się swojej motoryzacyjnej pasji, wciąż jest w grze i ani myśli schodzić z rynkowej sceny. Naprawdę trudno myśleć, że do działania napędzają go finanse. Na pewnym etapie wpływy na konto przestają być celem, zwłaszcza gdy ma się więcej pieniędzy, niż można wydać przez całe życie. Bill Gates zapowiedział niedawno, że swoją fortunę przekaże w spadku na cele charytatywne, a swoim dzieciom pozostawi niezbędne minimum. Tłumaczył przy tym, że nie chce ich pozbawiać radości tworzenia. „Muszą nabrać przekonania, że ich własna praca ma sens i jest ważna” – mówił. Choć majątki Sołowowa i Gatesa trudno porównywać, to jednak obaj przedsiębiorcy mają wiele wspólnego. W tym najważniejsze – swoje biznesy zbudowali do zera. Gates wyleciał z Harvardu i spróbował swoich sił jako niezależny informatyk. Sołowow zaczynał, naprawiając samochody w Niemczech, a za zarobione tam pieniądze założył w Polsce firmę budowlaną. Do dziś uważa, że prawdziwy biznes to taki, który tworzy się od podstaw własną pracą i inwencją. – Nie taki, który nie powstał na zasadzie: „szybko kupił, szybko sprzedał” albo „wykorzystał koncesję” – mówił niedawno w jednym z wywiadów. Czyżby nutka pogardy? Miss na swoim Przeważająca część współczesnych gigantów biznesu budowała swoje biznesy na fali gospodarczych zmian przełomu lat 80. i 90. Wśród ówczesnych przedsiębiorców nie zabrakło też celebrytów, dla których trampoliną do biznesu okazała się popularność zdobyta w zupełnie innych sferach. Tak było z Anetą Kręglicką, która w 1989 roku wstąpiła na tron światowej królowej piękności. A niewiele brakowało, by polska Miss World nigdy nie spróbowała sił na swoim i pozostała na drodze do kariery modelki. Po wyborach miss miała już „dogadaną” pracę w Stanach jako modelka. Czekając, aż firma przygotuje dokumenty wymagane do zatrudnienia, wróciła do Polski. Jak się okazało – na kilka długich miesięcy, podczas których postanowiła powołać fundację promującą zdrowy tryb życia wśród młodzieży. Działalność przyciągnęła firmy, które potrzebowały obsługi reklamowo-promocyjnej. Tak Kręglicka zaczęła budować markę w oparciu o swoją rozpoznawalność. Szybko okazało się, że do pracy modelki nie wróci. Rynek reklamowy rozwijał się prężnie, co wymagało zaangażowania się w pracę i długie przesiadywanie w biurze. – To była praca od rana do wieczora, po kilkanaście godzin dziennie. Rynek reklamy w Polsce właśnie się tworzył. Wszyscy uczyliśmy się na swoich błędach, niejednokrotnie walcząc o kontrakty z firmami zagranicznymi prowadzonymi przez ekspertów. Przez długie lata poświęcałam pracy 90 proc. swojego czasu. Jeździliśmy po całym kraju, proponując kolejnym firmom przygotowanie kampanii reklamowych, wygrywaliśmy przetargi i pozyskiwaliśmy nowych klientów – wspomina dziś tamte czasy. Z upływem lat biznes Kręglickiej zmieniał oblicze. Dziś była miss jest współwłaścicielką studia filmowego St. Lazare, a w sporadycznych wywiadach dla prasy odcina się od show-biznesu. Ale ten wciąż ją ceni. W 2010 roku jej honorarium za udział w kampanii reklamowej było szacowane na ponad 370 tys. zł. Żyłka spekulanta Nawet jeśli przedsiębiorcy z krwi i kości z przymrużeniem oka traktują udziałowców nastawionych na handel udziałami, to nie zmienia to faktu, że ci drudzy mają silną reprezentację w gronie najbogatszych. Wielu z tych, którzy na pewnym etapie przestali koncentrować się na własnych przedsięwzięciach, a zgromadzonym kapitałem postanowili zasilić cudze inicjatywy biznesowe, jest dzisiaj w czołówce. Archetypem takiego inwestorskiego podejścia do pomnażania pieniędzy jest słynny „Czarodziej z Omaha”, Warren Buffet – drugi na liście najbogatszych Amerykanów, dysponujący majątkiem w wysokości ponad 73 mld dolarów. 84-letni dziś przedsiębiorca zaczynał karierę od roznoszenia gazet. Już jako nastoletni chłopak robił jednak wszystko, by to pieniądze pracowały dla niego, a nie odwrotnie. W wieku 11 lat kupił swoje pierwsze akcje – były to trzy walory spółki Coca-Cola. Przyszłość miała pokazać, że to właśnie inwestorski zmysł zawiedzie Buffeta na biznesowe szczyty. Amerykanin zaczął skupować akcje spółek, co do których miał przekonanie, że są niedoszacowane przez rynek – i w konsekwencji muszą podrożeć. Jednym z jego pierwszych i najbardziej spektakularnych „typów” była upadająca manufaktura tekstylna Berkshire Hathaway. Buffet skupował jej akcje na początku lat 60. po średniej cenie niecałych 15 dolarów. Dziś wartość waloru przekracza... 200 tys. dolarów, a spółka już dawno odeszła od swojego pierwotnego biznesu, przekształcając się w holding ubezpieczeniowy. Warren Buffet ma na koncie znacznie więcej sukcesów. Przez lata wypracował szereg własnych zasad inwestycyjnych, którymi kieruje się za każdym razem, gdy rozważa nabycie pakietu w kolejnej firmie. Przede wszystkim jego poczynania inwestycyjne charakteryzuje spora doza konserwatyzmu. Jego naczelna reguła brzmi: „jeśli ktoś obiecuje ci szybkie zyski, odpowiedz szybkim: nie”. Filozofia Buffeta to przeciwieństwo spekulacji, czyli gwałtownych transakcji opartych na analizie technicznej i pogłoskach rynkowych. Udziały w firmach kupuje zawsze z myślą o długim horyzoncie czasowym i tylko wtedy, gdy jest przekonany o tym, że dany biznes ma przed sobą przyszłość. W tym celu uważnie bada kondycję firmy, branżę, w której działa, i upewnia się, czy obecny zarząd ma wystarczająco energii, by powiększać wartość biznesu. Dopiero na tej podstawie podejmuje decyzję. A gdy już kupi – z zimną krwią cierpliwie czeka. „Gry wygrywają gracze, którzy koncentrują się na boisku, a nie na tablicy wyników. Jeśli jesteś w stanie wytrzymać bez sprawdzania kursów akcji w soboty i niedziele, to spróbuj robić to samo w tygodniu” – radzi Buffet. Przestrzega też przed sugerowaniem się cudzymi analizami rynkowymi i podążaniem za tłumem. „Trzymaj, gdy inni sprzedają” – to kolejna z jego reguł. „Wykorzystaj owczy pęd tłumu do tego, by zarabiać. Ale zawsze znaj obecną i przyszłą wartość firmy, której akcje kupujesz” – mówi doświadczony inwestor. Gracze po cichaczu Na polskim rynku podobnie konserwatywne podejście do inwestowania ma Roman Karkosik. Unikający rozgłosu inwestor i jego dyskretny styl działania potwierdzają tezę, że pieniądze nie lubią zgiełku. Karkosik zaczynał od prowadzenia własnego baru, próbował też swoich sił w handlu. Jednak do prawdziwych pieniędzy przybliżyły go dopiero decyzje inwestycyjne, jakie podjął na początku lat 90. Podobnie jak Buffet, postawił na spółki będące w odwrocie, których giełdowa wycena zapowiadała rychły upadek. Flagowym przykładem taktyki Karkosika do dziś pozostają jego transakcje na akcjach Boryszewa – sochaczewskiej spółki produkującej płyny do chłodnic. Przedsiębiorca rozpoczął ich skupowanie w momencie, gdy cena akcji spadła do 15-20 gr, czyli jedną czwartą ceny emisyjnej. Robił to po cichu, ale konsekwentnie. Gdy rynek obiegła wiadomość, że spółka ma nowego inwestora, ceny akcji wystrzeliły. Pół dekady później ich wartość sięgnęła 187 zł – tysiąc razy więcej, niż gdy Karkosik rozpoczął swoją „operację”. Ta i podobne zagrywki przyniosły inwestorowi z Kujaw fortunę wartą blisko 2,5 mld zł, dzięki której trafił do pierwszej dziesiątki najbogatszych Polaków. Czy jego sukcesy da się powtórzyć? Z pewnością do realizacji takich działań potrzebna jest charyzma wytrawnego inwestora. Obserwatorzy twierdzą, że Karkosik od pewnego momentu płynął już na fali swoich dokonań. Pierwsze udane transakcje spowodowały, że drobni inwestorzy rzucali się na wszelkie akcje, jakich dotknął się właściciel Narodowego Funduszu Inwestycyjnego Krezus. To dzięki temu udało mu się dźwignąć z martwych spółkę Garbarnia Brzeg, dziś znaną pod nazwą Alchemia. Nawet jeśli dziś Karkosik odcina kupony od swoich wcześniejszych dokonań i zdobytej renomy, to jednak jej wypracowanie wymagało podejmowania odważnych decyzji i uporu w realizowaniu planów. Cóż, znów kłaniają się Buffetowskie cnoty. W inwestowaniu nic na hurra. Milioner na etacie Fakt, że wśród najbogatszych tego świata dominują przedsiębiorcy i inwestorzy, nie oznacza, że drzwi do bogactwa zamknięte są dla tych, którzy mimo sporych umiejętności i wiedzy nie chcą lub nie potrafią podjąć ryzyka prowadzenia własnego biznesu. Najemni menedżerowie i eksperci, którzy mimo wysokich stanowisk pozostają de facto etatowcami, też mogą zarabiać krocie. Potwierdza to ranking najlepiej zarabiających prezesów spółek Skarbu Państwa, przygotowywany przez portal Lider zestawienia, kierujący PZU Andrzej Klesyk, otrzymał łączne wynagrodzenie w wysokości 3,76 mln zł. Miesięcznie daje to – 313 tys. zł, dziennie – 14 tys. zł. Drugi w rankingu – Jacek Krawiec z PKN Orlen, miał nieco skromniejsze wpływy na konto. Ale i tak zarobiona w rok kwota 3,1 mln zł musi robić wrażenie. Milionerami są też zarządzający PKO BP Zbigniew Jagiełło (2,12 mln zł), Herbert Wirth z KGHM (2 mln zł) i Dariusz Lubera z Tauronu (1,9 mln zł). Wynagrodzenia szefów spółek państwowych nie różnią się specjalnie od tych, jakie pobierają prezesi prywatnych firm notowanych na indeksie WIG20. Zarobili oni średnio 1,5 mln zł. Najlepiej płacono w branży mediowej i bankowej. Z topowymi menedżerami jest, niestety, podobnie jak z największymi przedsiębiorcami – wstąpienie do ich „klubu” to przywilej nielicznych. Wykształcenie i doświadczenie często nie wystarczą, by wznieść się na menedżerskie wyżyny. A przeciętni „zarządcy” wyższego szczebla o milionach raczej marzyć nie mogą. Średnie wynagrodzenie kadry menedżerskiej z korporacyjnej góry sięga niecałych 16 tys. zł. To kokosy w porównaniu ze średnią krajową w sektorze przedsiębiorstw na poziomie 3,8 tys. zł, ale do bogactwa daleko. Co zrobić, by wejść na ścieżkę kariery prowadzącą wprost do gabinetu prezesa-krezusa? Podobnie jak w biznesie, w karierze korporacyjnej wiele zależy od umiejętności wykorzystania nadarzających się szans. Z pewnością jednak warto zacząć ją projektować odpowiednio wcześnie, np. kształcąc się w dziedzinie, którą rynek pracy uznaje za perspektywiczną. – Specjaliści IT czy inżynierowie rozpoczynając karierę zawodową, mają 70 proc. szans, aby znaleźć się w grupie pożądanych pracowników i osiągać zarobki rzędu 8-10 tys. zł miesięcznie brutto, nawet już po dwóch latach. W przypadku specjalistów ds. sprzedaży czy prawników prawdopodobieństwo to wynosi 30 proc. – twierdzi Aleksandra Kujawa, menedżer Antal IT Services, firmy przygotowującej raporty o wynagrodzeniach. Virale i internetowe czary Sposobów na to, by stać się bogatym, jest tyle, ilu aspirujących do klubu krezusów. Tradycyjnie przyjęło się myśleć o zarabianiu w kategoriach: „albo pójdę na swoje, albo zainwestuję, albo znajdę dobrą posadę i awansuję”. Rewolucja technologiczna i nowoczesne środki masowego przekazu spowodowały, że ten klasyczny podział traci pierwotne znaczenie. Coraz więcej fortun wyrasta na bazie niecodziennych pomysłów, które zamieniają się w złoto dzięki niekonwencjonalnym działaniom swoich autorów i wszechpotężnemu internetowi. Pomysły te trudno klasyfikować, wątpliwe wydaje się nawet wrzucenie ich do szufladki z napisem „e-biznes”. Choć bez globalnej sieci żaden by nie zaistniał. W 2005 roku pewien angielski student zamieścił w internecie stronę, na której widniała tablica składająca się z miliona pikseli, podzielonych na kwadraciki wielkości 10 na 10 pikseli. Alex Tew, bo o którym mowa, rozesłał e-maile do największych firm, proponując im zakup reklamy w postaci obrazka na stronie. Cena: dolar za piksel. Wspomniał przy tym, że zobowiązuje się do utrzymania strony w sieci „po wsze czasy” i że cała akcja ma na celu przyniesie pomysłodawcy miliona dolarów. Udało się. Tew zarobił okrągłą sumkę i doczekał się wielu naśladowców. Żaden z nich nie powtórzył jego sukcesu. Ta historia pokazuje, jak internet potrafi nagrodzić oryginalne pomysły, pozostawiając jednocześnie z pustymi rękami wszelkich naśladowców. Niestety, nie ma uniwersalnego sposobu na to, by za pośrednictwem sieci zarabiać wielkie pieniądze. Tabatha Bundesen, była już kelnerka z Arizony, do dziś nie może uwierzyć, jak bardzo jej życie zmienił moment, w którym postanowiła „wrzucić” na portal społecznościowy zdjęcie swojego kota. Ponure spojrzenie futrzaka, którego dziś świat zna jako „Grumpy Cat”, stało się etykietką globalnej machiny marketingowej. Kot stał się tak popularny, że właścicielka nie mogła się opędzić od telefonów z pytaniami, ile chce za prawa do wizerunku pupila. Tardar Sauce (tak brzmi jego prawdziwe imię) zarobił w dwa lata 100 mln dolarów. Więcej niż np. gwiazda futbolu Cristiano Ronaldo. Jeśli w internecie są jakieś zasady zarabiania, to z pewnością jedną z nich jest konieczność zadbania o oryginalny przekaz. Trzeba mieć to „coś”, co wyróżni nas z tłumu i sprawi, że inni będą chcieli nas promować. Tak było z viralami kręconymi przez Sylwestra Wardęgę, którego pies-pająk okazał się najpopularniejszym wideo na YouTubie w 2014 roku i przyniósł właścicielowi ok. 400 tys. zł. Ale zarobki Wardęgi to pikuś przy pieniądzach, jakie zgarniają najwięksi „youtuberzy”. Tacy jak Perez Hilton, który zawodowo nabija się z celebrytów, czy Brad Colburn, któremu płacą za kręcenie poradników o tym, jak przechodzić gry wideo. Przykłady można mnożyć. Czy są inspirujące? W pewnym sensie tak, choć oczywiście unikalnych sukcesów nie da się skopiować. Bez wątpienia jednak dają nadzieję na to, że i nam kiedyś się uda. Możliwości są nieograniczone. Grzegorz Morawski